Diana Krupa – wywiad

KM : Czy zawsze marzyłaś o tym, aby zostać aktorką?
DK : Muszę przyznać, że nie. Dość długo zwlekałam z decyzją, kim chciałabym zostać w przyszłości. Co prawda wiele razy uczestniczyłam w konkursach krasomówczych czy też recytatorskich. Zdarzały się też epizody śpiewane, ale decyzja zapadła tak naprawdę w liceum. Wszyscy koledzy z mojej klasy wybierali przedmioty na maturę, żeby dostać się na swoje wymarzone studia, a ja zbyt długiej listy dodatkowych przedmiotów nie miałam. Wtedy postanowiłam, że albo spróbuję zdać do szkoły aktorskiej, albo pójdę do szkoły wizażu – nie wiem skąd, mi się to wzięło. Jednak dostałam się do szkoły i tak już zostało.
KM : Pochodzisz z miasta Kępno, w województwie wielkopolskim. To właśnie tam realizowałaś swoje pierwsze projekty warsztatowo filmowe dla stowarzyszenia ARTwarium. To było dla Ciebie, pierwsze takie doświadczenie związane z filmem ?
DK : Zdecydowanie tak. To była taka pierwsza zabawa z filmem na poważnie, ponieważ zawsze wszystko staraliśmy się przygotować na bardzo wysokim poziomie. Chcieliśmy być bardzo profesjonalni w tym, co robimy. W trakcie działania naszego stowarzyszenia odbyło się mnóstwo warsztatów oraz wydarzeń związanych m.in. z muzyką, dziennikarstwem, teatrem, filmem. Sama miałam możliwość prowadzić warsztaty aktorskie dla najmłodszych, raz udało nam się wyreżyserować spektakl, w którym miałam przyjemność grać, innym razem nagrywaliśmy słuchowiska radiowe dla dzieci, a ostatnio udało mi się namówić Izabelę Kunę, która podczas studiów uczyła mnie prozy, aby właśnie w Bralinie przeprowadzić cykl warsztatów aktorskich dla młodzieży. Mimo że nie ma mnie na miejscu, to staram się jakąś cząstkę siebie wkładać w stowarzyszenie.
KM : Czy oprócz tego, brałaś udział w innych dodatkowych projektach, gdzie zwiększałaś swój warsztat aktorski ?
DK : Zdecydowanie ARTwarium było i jest największym projektem, w którym mogę uczestniczyć. . Pamiętam, że był jeszcze jeden dość krótki projekt, w którym brałam udział, który na koniec naszej działalności zwieńczyliśmy spektaklem na podstawie tekstów piosenek Toma Waitsa. To również ciekawie wspominam. Dodatkowo chciałabym zaznaczyć, pomimo tego, że pochodzę z województwa wielkopolskiego, to wielokrotnie moje nogi prowadziły mnie do Wrocławia- jeździłam do Teatru Polskiego na warsztaty aktorskie oraz do Agory, gdzie zajęcia miałam ze świetną aktorka Agnieszką Popkiewicz.
KM : Diana, zdawałaś do jednej szkoły aktorskiej, czy kilku jednocześnie ?
DK : Zdawałam do kilku szkół – do Wrocławia, ponieważ byłam z nim bardzo związana i było to miasto niewiele oddalone od mojego miasta rodzinnego. Oprócz tego postanowiłam zdawać do Łodzi i Krakowa. Warszawę uznałam za koniec świata i zbyt duże miasto jak dla mnie. Jednak zdarzyło się tak, że to właśnie Łódź mnie wybrała, więc ja wybrałam Łódź.
KM : Film krótkometrażowy Małgośka, projekt uczelniany, w którym grasz tytułową rolę, to swoisty miszmasz gatunkowy. Mamy cechy horroru, thrillera czy wręcz filmu surrealistycznego. Twoja postać znajduje się w potrzasku ?
DK : I to w nieświadomym potrzasku. Moja bohaterka jest ostrożną, ale dość naiwną osobą w kontaktach międzyludzkich. Przez długo czas myśli że to, co dookoła niej się dzieje to zabawa. Wpływ na to ma spożyta przez nią duża ilość alkoholu oraz substancji odurzających. Dopiero później dochodzi do takich zdarzeń, że uświadamia sobie, że jest w faktycznym potrzasku.
KM : Zadebiutowałaś w serialu Barwy Szczęścia gdzie grałaś przez pewien czas Inke. Diana jak wspominasz swój debiut serialowy i pracę na planie ?
DK : Pracę wspominam bardzo pozytywnie. Na planie miałam możliwość grać u boku dwóch doświadczonych  aktorek Marietty Żukowskiej oraz Anety Todorczuk-Perchuć, które otoczyły mnie dużym wsparciem, co powodowało, że na planie czułam się bardzo swobodnie. Ponadto było super skonfrontować swoją wiedzę szkolną z rzeczywistością. Mam tu na myśli kontakt z partnerem, jak i również wiedzę techniczna np. jak pracować z kamerą. Uważam, że była to cenna lekcja i świetna przygoda.
KM : Pod opieką reżyserską Marcina Brzozowskiego, zrealizowałaś wraz z koleżankami z roku sceniczną adaptację Filozofii po góralsku, która traktowała o wyjątkowej osobie ks. Józefa Tischnera. Co ciebie najmocniej ujęło w tym projekcie teatralnym ?
DK : To był świetny projekt, który w pierwszej wersji był egzaminem z zadań elementarnych na pierwszym roku, a dopiero później przerodził się w spektakl teatralny. Marcin Brzozowski, który jest niesamowitym człowiekiem, postanowił przybliżyć nam postać Tischnera naprawdę. Razem z nim dwukrotnie odwiedziliśmy nasze polskie góry, wchodząc po nich oraz budząc się przy nich. Zawsze spaliśmy w pięknej chacie znajdującej się w Bańskiej Wyżnej, z której okolic pochodził jeden z bohaterów „Filozofii po golasku” mianowicie P. Jan Antoł, który opowiadał nam przeróżne historie  z ks. Józefem Tischnerem związane. Mało kiedy podchodzi się w tak ciekawy sposób do pracy teatralnej. My mogliśmy poczuć to wszystko na własnej skórze, a następnie z tą wiedzą wejść na deski teatru i podzielić się z innymi, którzy zdecydowali się nas odwiedzić.
KM : Jednym z twoich najważniejszych projektów teatralnych jak do tej pory, był spektakl dyplomowy, pod tytułem Beczka prochu, na podstawie tekstu macedońskiego dramaturga Dejana Dukovskiego, w reżyserii Małgorzaty Bogajewskiej. To spektakl ożywczy, o dużym zastrzyku emocjonalnym ?
DK : Zdecydowanie tak. Tekst Dejana Dukovskiego opowiada o rozpadzie świata, a mianowicie o końcu istnienia Jugosławii. My w naszym spektaklu odchodzimy od kontekstu historycznego, ale za to skupiamy się na relacjach międzyludzkich. Na tym, co kieruje bohaterami, jakie temperamenty a niekiedy wręcz demony w nich siedzą. Spektakl nie był prostym zadaniem dla nas jako studentów. W każdej scenie sięgamy do bardzo intensywnych mocnych emocji, które powodują, że cały spektakl do łatwych nie należy.
KM : Soyer, w reżyserii Łukasza Barczyka, to projekt, który już niebawem wejdzie na ekrany kin. Opowiedz nam coś więcej, na temat tego filmu ?
DK : Film ten jest naszym filmem dyplomowym. Na scenariusz zaproponował nam Łukasz, zdecydowaliśmy się razem. W filmie pojawiają się trzy główne postacie a reszta obsady to role epizodyczne, które uzupełniają całą historie. Tytułowy bohater Soyer jest przeciwnikiem świata, który go otacza świata nastawionego na siebie, na zyski, świata nastawionego na konsumpcjonizm. To postać, która pragnie zmiany świata na lepsze czy mu się udaje to już zobaczcie sami. Uważam że film może być wspaniałą podróżą w głąb nas samych prowokuje do zadania sobie pytania, co ja jako człowiek mogę zmienić, aby świat był lepszy…
Zapraszam do kin już 17 listopada.
KM : Diana czego mógłbym Ci życzyć w przyszłości ?
DK : Szczęścia, poznawania ciekawych ludzi i przede wszystkim nieskończonej wiary w siebie.

Kuba

Kuba

More Posts

Follow Me:
TwitterFacebook

Comments

comments

You May Also Like